@GwynBleidD: otóż odpowiem Ci, bo mam wrażenie, że masz problem z przedmiotami nietechnicznymi. Jest coś takiego, jak zestaw umiejętności miękkich. W tym umiejętnośc zaprezentowania danego zagadnienia publiczności. Po to masz przedmiot Komunikacja i Techniki zarządzania, aby nabrać ogłady przy wystąpieniach publicznych, a wierz mi, w pracy się to bardzo przydaje, zwłaszcza w branży R&D i handlowej, gdzie trzeba często przedstawić innym swój postęp pracy (R&D) czy ofertę produktów (handel).
Co do nauki prawa, ja też miałem na studiach cały przedmiot od prawa telekomunikacyjnego. Czy mi on zaszkodził? Nie. Musiałem zapoznać się z CAŁĄ ustawą (170 stron,
http://hydrus.et.put.poznan.pl/~jkubasi ... 013-02.pdf) oraz licznymi rozporządzeniami. Nie wykuć na pamięć, tylko zrozumieć. Co mi to dało? To, że teraz obojętnie jaki akt prawny (ustawa, rozporządzenie) wezmę do ręki, to przeczytam go i zrozumiem. Teksty prawne rządzą się swoimi prawami, swoim językiem i każdy, kto chce sprawnie funkcjonować w dzisiejszym świecie, powinien to znać.
pagosa747 napisał(a):
Niestety owych zdrowych proporcji brakuje i tu właśnie leży problem . W dzisiejszym świecie nikt nie jest w stanie być fachowcem w wielu dziedzinach .
No jeżeli 3-4 przedmioty w ciągu 5 lat to zachwianie proporcji, to ja już nie wiem. Policzmy na szybko, średnio 9 przedmiotów na semestr, co daje 90 przedmiotów na studiach. 3 przedmioty stanowią ok. 3% całości, a nawet DUŻO mniej, bo to zazwyczaj jedna godzina wykładu w tygodniu albo dwie w miesiącu. Nie liczę już prac dyplomowych itp. bo zostałby promil. Zachwiane proporcje?
pagosa747 napisał(a):
jednak zdecydowanie lepiej byłoby je wykorzystać na naukę tego co jako przyszły inżynier powinien wiedzieć .
Ale Ty myślisz, że inżynier powinien wiedzieć TYLKO jak zaprogramować, naprawić, wylutować, posiadać tylko umiejętności tzw. twarde, czyli zawodowe? A co, jeśli przyjdzie potrzeba kontaktu z klientem, zaprezentowania swojego postępu pracy przed 100 osobami, porozmawianie przy piwie z ludźmi z innego kraju o sztuce? Czy chociażby zinterpretować nowy tekst ustawy, bo nie jesteś pewny, czy nie naruszasz prawa stawiając ten maszt antenowy na dachu Marriota. Nie da rady, bo on się tego nie nauczył? No proszę Cię... Nie róbmy z inżynierów geeków zamkniętych tylko i wyłącznie na programowanie. Człowiek wykształcony musi znać się na swojej profesji, ale jak wspomniałem wcześniej, studia to nie szkoła zawodowa, od ludzi z wyższym wykształceniem oczekiwania są większe niż tylko li wyuczony zawód.
zenowi napisał(a):
Coś jednak jest na rzeczy bo zauważam na forum jak naprawdę zdolni ludzie, inżynierowie czy też kandydaci na nich, stawiają takie byki ortograficzne, że aż żal bierze. Mówcie co chcecie, ale ludziom z wyższym wykształceniem to nie uchodzi.
Tak, zgadzam się, a to właśnie efekt olewania przedmiotów nietechnicznych w szkole i na studiach, braku czytania czegokolwiek, przekonanie, że to niepotrzebne, bo poetą nie jestem...
rezasurmar napisał(a):
Powiem ci, że wolę wartościowe merytorycznie posty z bykami, niż poprawną polszczyzną pisany bełkot na elce.
A ja wolę czytać instrukcję obsługi napisaną tak, że ją rozumiem, a nie że muszę się domyślać, co autor miał na myśli.
rezasurmar napisał(a):
Analogicznie na humanistyce powinny być przedmioty ścisłe:
- fizyka, by wiedzieli, że jak jest ślisko to samochód ma dłuższą drogę hamowania i nie należy zbyt szybko jechać, ani wymuszać na pasach;
- matematyka, by nie mieli problemu z wypełnieniem zeznań podatkowych, czy zrozumieniem oprocentowania kredytu;
- chemia, by zrozumieli, że słodzik nie jest wcale zdrowszy od cukru, a poszczególne Exxx to nie tylko chemikalia, ale też i środki nieszkodliwe (nie wszystkie);
- logika choćby po to by zrozumieć instrukcje obsługi;
- podstawy informatyki i elektroniki, by wiedzieli jak dbać o komputer oraz sprzęt elektroniczny;
wymieniać dalej?
To, co wymieniłeś, to są podstawy i są nauczane w szkole średniej, albo jeszcze wcześniej. Po co to powielać na studiach? A pokaż mi wcześniej niż na studiach filozofię, etykę czy socjologię.
PJS napisał(a):
Co do humanistycznych przedmiotów na studiach, to niestety nie poszerzają horyzontów myślowych (a zgadzam się, że powinny) Filozofia wprowadza tylko zamęt doszukując się ukrytych treści tam, gdzie ich nie ma. Socjologia, zamiast ukazywać praktyczne sposoby zabezpieczenia się przed socjotechnikami na nas stosowanymi wymaga uczenia się definicji pojęć. Psychologia podobnie, choć czasami jest gorzej, bo taki domorosły psycholog dostaje się do decyzyjnych grup i potem mamy takie rzeczy jak nagminna dysgrafia, dyslekcja i inne dysfunkcje.
To zależy, jak studiujesz. Jak tylko z wykładów się uczysz, to zależy od wykładowcy jakość przekazywanej wiedzy. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, abyś sam wziął do ręki jakąś cienką książkę z filozofii i przeczytał chociaż rozdział. Mogę polecić tą pozycję:
http://www.sklep.gildia.pl/literatura/7 ... -filozofia