embedownik napisał(a):
w wielomikrokontrolerowych urządzonkach spotkałem się z sygnałem "heartbeat" - jakiś określony pattern na pinie gdzie jego odstępstwa były wykrywane (np zależności czasowe do sprawdzenia ewentualnych rozjazdów zegarów, lub sama jego obecność jako znak, że inny uc poprawnie pracuje) itp - może bardziej o coś takiego chodzi niż o bezpośrednie taktowanie?
Dodatkowo niektóre uCki mają coś takiego jak "tamper" jeśli chodzi o zabezpieczenia - może to jakoś pomoże.
Dokładnie o tego typu mechanizmy w procesorze mi chodzi. Jeśli się już kiedyś tym zajmę, to dokładnie widzę w czym się muszę poduczyć. Widzę, swoją drogą, że moja koncepcja jednak nie jest aż tak oryginalna, jak mi się wydawało, skoro producent już zaimplementował gotowe narzędzia ułatwiające zrobienie układu pod tym kątem.
Cytuj:
Musisz przemyśleć, czy czasem takie koncepcje zabezpieczeń jak opisujesz to nie strzał z armaty do muchy pomimo tego, że brzmią fajnie (oczywiście jak zawsze - chyba, że to ma być aspekt edukacyjny - wtedy można się bawić).
Oczywiście, że to strzał z armaty. Jak wspomniałem w jednym z ostatnich wpisów, tego typu stopień, praktycznie "paranoidalny", bezpieczeństwa, może mieć jedynie realne zastosowanie gdzieś, powiedzmy, w super strzeżonych instytucjach wojskowych czy wywiadowczych (wspomniany przeze mnie amerykański NORAD, czy można do tego np. dodać jeszcze zabezpieczenie, powiedzmy, do jakichś serwerowni, np. NSA). Tak że, ustosunkowując się do tego, co piszesz -- oczywiście, że to dla mnie tylko sztuka dla sztuki, czyli walory typowo edukacyjne i po prostu radość twórcza. Ponadto, kiedyś sobie powiedziałem, bo mam iluś znajomych, którzy są totalnymi laikami jeśli chodzi o nauki techniczne, czy informatyczne, że udowodnię im, że "nie wystarczy przecież >>tylko odciąć kabelka<< od zasilania/baterii, żeby unieszkodliwić jakikolwiek alarm" -- a oni właśnie dokładnie w ten sposób argumentowali: "że przecież cała trudność, to >>dostać się tam do tych kabelków<< obczaić gdzie jest zasilanie i rozłączyć". Najlepsze jest to, że mając takie właśnie pojęcie, jak tu przytoczyłem o elektronice, w żaden sposób nie umiałem ich przekonać, czy wyperswadować im, że niekoniecznie zawsze musi to być takie trywialne. A dodam, że wiedzą, iż jestem po fizyce, no i w ogóle z wyboru zajmuję się elektroniką. Tak więc, reasumując, mam zamiar kiedyś -- ale na pewno nie w najbliższej przyszłości, bo raz że mam inne sprawy na głowie teraz, dwa, co się i z pierwszym, z resztą, wiąże, ten temat jest mega trudny, bym musiał się więc poduczyć -- otóż mam zamiar zrobić taki układzik, powiedzmy dam z trzy źródła zasilania z akumulatorków + dwa z dwóch superkondensatorów (gdzieś już przylutowanych na PCB), a jako końcowy element wykonawczy dam wyzwolenie lampy błyskowej (chodzi o to, żeby efekt był jak najszybszy, a rozładowanie kondensatora w lampach błyskowych to są chyba mikrosekundy). Jeszcze specjalnie, żeby mieć radochę na nich patrząc, te kabelki od tych akumulatorów "wyeksponuję": + czerwonym, - niebieskim, dalej do każdej pary kabli wspominanych przewodów zasilających, przykleję jeszcze karteczkę, z wyeksponowanym napisem "zasilanie nr 1/2/3" -- no i kiedy będzie wszystko gotowe, zaproszę tą moją ekipę niedowiarków, dam każdemu po jednych ucinaczkach, obok jeszcze położę jakiś młotek nawet, i powiem coś w typie: "no to dalej, róbcie co tylko chcecie, odetnijcie zasilanie, rozwalcie płytkę itp., no i patrzcie, czy w ten sposób unikniecie zapalenia się lampy błyskowej". Wprost nie mogę sobie wyobrazić min tych lamerów, jak zobaczą "natychmiastowe >>zrewidowanie<< ich wiedzy" na temat elektroniki, rodem z filmów z "MacGyverem" -- z rzeczywistością
![Szczęśliwy :)](https://forum.atnel.pl/images/smilies/icon_e_smile.gif)
. Hehehe, będę miał ubaw po pachy.