Nie wiem Panowie co wy tam ściągacie i instalujecie, ale zapewniam, że da się bez antywirusów żyć łatwiej i przyjemniej niż z antywirusem, który potrafi zrobić zamieszanie w najmniej odpowiednim momencie nie mówiąc już o spowalnianiu komputera
Ostatniego antywira skasowałem jakieś 20 lat temu, a w zamian zainstalowałem Shadow Defender'a dzięki, któremu po każdym restarcie kompa mam system w stanie jaki sobie zapisałem. Wszystko dzieje się bez żadnych opóźnień. Jak to działa? Jeśli coś się zainstaluje lub skasuje z moją lub bez mojej wiedzy to po restarcie ślad po tym nie zostanie czyli to co zainstalowano zniknie, a skasowane (czy nadpisane) znowu się pojawią. Zabezpieczyłem w ten sposób partycje systemową (dysk C). Oczywiście można wprowadzać wyjątki i np. pozostawiać zmiany w jakimś folderze, np. pulpit czy... bazy antywirusa
Nie jest to oczywiście lekatstwo na wszystko, bo zdrowego rozsądku też się odrobinę przyda i go nie zstąpi, a podejrzane pliki jeśli się trafią wysyłam na skaner online gdzie przebada go kilkadziesiąt silników wszelkich antywirusów (bardzo skuteczne). No i trzeba się do takiego rozwiązania przyzwyczaić. Wadą może też być permanentne przywracanie ustawień, niektórych programów, które nie mają plików konfiguracyjnych w swoim folderze tylko systemowym mimo, że działają bez instalacji i są na niezabezpieczonej partycji (o co Ci już Mirku kiedyś suszyłem głowę
), ale z tym też można sobie poradzić w inny sposób i, np. taki mkclipse już mi się z pendrive z ustawieniami uruchamia :-]
Ot taka moja luźna propozycja do rozpatrzenia