Osobiście przedstawiam dokładnie w tej kwestii sam pogląd jak Sun, moje narzekania po prostu trzeba traktować jak kopnięcie w ( Y ), a z drugiej strony nie zamierzam się nikomu tłumaczyć z własnych doświadczeń życiowych.
I niestety muszę zdementować jako by każdy mógł się nauczyć lutowania, niestety czasem zdarzają się z jednej strony bardzo odporni na wiedzę ludzie (ukształtowani przez naszą kochaną edukację wrzucającą wszystkich do jednego wora), a z drugiej po prostu nie każdy ma dyg do techniki, nie ma tej zdolności manualnej w palcach i co najwyżej może lutować rynny.
Wielu praktykantów przeszło przez mój dział i jedni w sumie po tygodniu potrafili wymienić TQFP144, a inni nawet kabla pobielić mimo najszczerszych chęci z ich strony nie potrafili. Co znowu nie przeszkadzało im być dobrymi teoretykami.
No ale dla mnie - powtarzam dla mnie - bo zdaje mi się, że niektórzy traktują moje wypowiedzi co najmniej jak wyrocznie
Inżynier to ktoś kto ma nie tylko wiedzę teoretyczną, ale też solidne praktyczne podstawy. Stąd takie, a nie inne zdanie o dzisiejszych absolwentach. Bo wydaje im się, że studiując dziennie zostaną alfą i omegą w szerokiej dziedzinie (jak to świetnie opisał Ledes) jaką jest elektronika. Niestety jest to tak rozległa dziedzina, że bez specjalizacji ani rusz, niestety przez te wszystkie przepychania i w sumie godzenie się na obładowanie programowe i skakanie po tematach bez ich zgłębiania, wygląda to tak jak wygląda.
Potem przyłazi taki pan inż informatyk, co nawet nie wie jak poprawnie podłączyć 5V by czegoś nie zjarać
.
I dlatego jestem cięty... bo wszem i wobec (jak wspomniał ładnie Sun) wymachuje papierkiem, a jak przyjdzie co do czego, to potrafi tylko obliczyć całkę, wyznaczyć fouriera, czy obliczyć rozpływ prądów w oczku
.