Ja mogę napisać trochę o zdarzeniach z pojazdami uprzywilejowanymi.
Kolizja z pojazdem uprzywilejowanym zawsze jest problematyczna. Głównie dla kierowcy pojazdu uprzywilejowanego.
Ale dominującym przepisem jest tu ten, który mówi, że:
"Kierowca pojazdu uprzywilejowanego może nie stosować się do obowiązujących przepisów ruchu drogowego pod warunkiem zachowania szczególnej ostrożności."
I rozpatruje się to zazwyczaj tak, że najpierw sprawdza się kto jest winny tak, jakby to były dwa zwykłe samochody. Jeśli winny jest kierowca "cywila" to mandat i po sprawie. Czyli "przywilej" jedzie na bombach i wjeżdża na skrzyżowanie na zielonym świetle, a "cywil" na czerwonym, to "bomby" nie maja w takim przypadku znaczenia. "Cywil"wjechał na czerwonym i to jego wina.
Natomiast jeśli było odwrotnie to "bomby" niczego nie usprawiedliwiają. Bomby powodują tylko to, że
"Kierowca widząc pojazd uprzywilejowany ma obowiązek ułatwić mu przejazd a w razie potrzeby zatrzymać się"
Więc każdemu zdarzeniu, które zostało spowodowane niestosowaniem się do przepisów ruchu drogowego pojazdu uprzywilejowanego, winny jest kierowca "przywileja". Bo nie stosował szczególnej ostrożności.
Dodatkowo trzeba pamietać, że pojazd uprzywilejowany to taki, który wyje i miga na niebiesko lub czerwono. Równocześnie. Czyli pojazd, który ma włączone tylko koguty nie jest pojazdem uprzywilejowanym.
Więc kierowca pojazdu uprzywilejowanego wcale nie ma różowo. I to nie zależnie od stajni.
Nasze przepisy sa dla tych kierowców bardzo restrykcyjne. O wiele bardziej niż w innych krajach.
Dodatkowo kierowcy, którzy bezmyślnie się zachowują zauważając pojazd uprzywilejowany (na przykład notorycznie wybierają sobie najwęższe miejsce na ulicy, najlepiej na wysokości wysepki, żeby się zatrzymać)
itd, itp....