Witam po dłuższej nieobecności. Zdałem sobie sprawę, że za bardzo się poplątałem i zrobiłem sobie przerwę. Jak widać długą przerwę. Zauważyłem, że pominąłem parę rzeczy, które dla mnie były nazbyt oczywiste – a dla czytających już nie i w drugą stronę. Postaram się teraz doprecyzować. Więc tak: *Zaczyna się od pomysłu - czyli gdzieś coś zobaczyłem / usłyszałem czy było potrzebne. Potem poświęcam parę minut (zwykle po max 30 minut co dzień bo u mnie krucho z czasem) by w głowie ułożyć całość. Kolejny krok to przelanie pomysłu w schemat (eagle) przy czym schemat powstaje w pracy w trakcie przerwy śniadaniowej. Wkładam wiec na płytkę poszczególne części. Nie korzystam z generowania płytki wiec biorę pierwszy lepszy (byle szybciej) tranzystor, diodę, opornik a potem kopiuje te części by ułożyć schemat. Gabaryt nie ma znaczenia, byle część się zgadzała. Byle szybciej. Przy tranzystorach staram się od razu pisać prawidłowe symbole choć nie jest to regułą. Przy opornikach już nie, bo wiadomo, jak taki tranzystor to dla prawidłowego punktu pracy musi być taki a nie inny opornik. Byle szybko ukończyć schemat. Mam też w pamięci słowa Mirka, który w jednym ze swych poradników zasugerował, by powielać rozwiązania, zastosowane w jego zestawach uruchomieniowych. Tak nakreślony schemat drukuje (i takie też ostatnio na szybko załączyłem we wcześniejszym poście). Zwykle w domu, gdy przeglądam zapiski, olśniewa mnie co do koncepcji (błędne połączenia czy źle wyprowadzone piny i korekty rysuje już długopisem na wydruku. *Potem budowa płytki: Zaczynam od wlutowania podstawki pod atmege na środku płytki uniwersalnej, potem zestaw zasilania zgodnie z wydrukowaną stroną Mirka (mikrokontroler-prawidowe-zasilanie) – dalej kwarc, kondensatory, dławiki i części do pierwszego modułu. Prawdziwe wartości poszczególnych elementów nanoszę długopisem na wydruk – a nie na elektroniczną wersję schematu w eagle bo i po co. Nie jest mi to już do niczego potrzebne. Stąd też mój błąd polegający na bezmyślnym ukazaniu schematów i te wszystkie wasze zdziwienia co do wartości elementów - za co bardzo przepraszam. *Po zlutowaniu podłączam programator, uruchamiam (bascom lub Atmel Studio lub Eclipse) pisze program wgrywam testuje. Tu pętelka { dopisuje fragment kodu, wgrywam testuje} w większej pętelce {praca, dom, spanie, praca, spanie, praca, czas na elektronikę} W większej pętelce zwanej potocznie życiem. Po pewnym czasie (około 80 .. 100 wgrań programu) atmega zaczyna czasem znikać (przedstawia się jako urządzenie o adresie 0x000000 zamiast 1E9307). Z czasem 'czasem' przechodzi w 'często' i dalej w 'stale'. – przy czym czas należy rozumieć jako duży lub wielki np. układ dom_zegar został zbudowany, zaprogramowany i działał przez pół roku po czym postanowiłem go rozszerzyć o możliwość sterowania przy pomocy klawiatury. Wyjąłem siec procesor i dolutowałem potrzebne piny. Dopisałem fragment programu obsługujący 1 klawisz, wgrałem, uruchomiłem, przetestowałem. Dopisałem kolejną część obsługującą pozostałe klawisze i zaczęły się cuda. Procesor jest, układ działa, ale się nie przedstawia. Wykonuje test: wyjmuje procesor, wkładam inny, odpalam, wgrywam program i układ działa. Wkładam ‘stary’ procesor i problemy wracają. Zdarzyło mi się też zmontować układ na płytce stykowej – atmega + minimalne zasilanie, PCF8583 + diody z opornikami i po paru wgraniach kodu do procesora (który wcześniej na tej płytce realizował z powodzeniem inne zadania) też zaczęły się cuda.
Niestety nie znam nikogo w moich okolicach, kto zechciałby popatrzeć na moje wypociny, a po wyśmianiu wskazać błędy, stąd zwróciłem się do was o pomoc.
ps. poprawione schematy postaram się też tu umieścić pozdrawiam
_________________ sig off ;(
|