A może mechatronika?
Wiedza w zakresie mechaniki, elektroniki, automatyki/robotyki oraz informatyki.
Weź pierwszy z brzegu (bardzo uproszczony) przykład - tworzysz robota (powiedzmy prosta platforma jezdna plus manipulator dwustopniowy z chwytakiem):
- projektujesz konstrukcję jezdną + manipulator (rama, przeguby, układ jezdny itp) - przyda się chociaż podstawowa wiedza z zakresu mechaniki
- kinematyka manipulatora - robotyka
- coś tym musi sterować - elektronika (hardware)
- ma działać samodzielnie - informatyka (soft)
Oczywiście same studia nie przygotują Cię w pełni do samodzielnej realizacji tego typu zagadnień, ale przynajmniej wskażą kierunki samodzielnego rozwoju (a w zasadzie kierunki do pogoni za postępem technologicznym)
Jak już koledzy wyżej napisali - jeżeli interesują Cię kierunki ścisłe (politechniki itp) - nie uciekniesz przed matmą i fizą.
Fizyki się nie bój. Pierwszy rok to najczęściej (przynajmniej w moim przypadku) 65% powtórzenia materiału z zakresu szkoły średniej (cały 1 semestr plus część drugiego).
Jeszcze jedno - od siebie... Z perspektywy czasu - Nie ma co się tak bardzo spinać nad studiami... Później nie liczy się papier, tylko to, co potrafisz zrobić. Pracodawca nie zapłaci Ci za dyplom tylko za konkretną wiedzę i umiejętności przekute w produkt, którym będziesz się zajmował. Taka prawda. Przychodzi na rozmowę kwalifikacyjną mgr inż ze znanej uczelni, dostaje schemat urządzenia produkowanego przez tą firmę i ma problem z powiedzeniem czegokolwiek na temat urządzenia... Później przychodzi gość, który edukację zakończył na etapie matury lub przysłowiowo "uwalił" studia, jednocześnie rozwijając się samodzielnie w dziedzinie - powiedzmy - elektroniki. Dostaje ten sam schemat i zaczyna go poprawnie czytać. Zgadnij, który zostaje zatrudniony?
Niech mi tylko nikt nie zarzuca, że moja wypowiedź jest gorsząca dla ludzi przed studiami
Nie o to chodzi.
Czasami po prostu trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: jak studia mają mi w przyszłości pomóc? Kiedy zacząć pracę? Ile czasu poświęcić na klepanie bezsensownych prezentacji na zajęcia, a ile np. na rozwijanie swoich prototypów? W pewnym momencie na tego typu rozważania jest już po prostu za późno...
ex student.