Rozpocząłem wczoraj zabawę z kilkoma MagicLEDami. W tej nowszej wersji czyli z literką B.
Zrobiłem sobie taki paseczek:
![Obrazek](http://forum.atnel.pl/_obrazki/o/thumb/1589/4a4efc0e9088271812ace80f70923495.jpg)
Bardzo ładnie działa. Choć okazało się, że jedna dioda jest chyba uszkodzona tzn. nie działa w niej segment niebieski.
Jako, że jest to dioda ostatnia w łańcuchu to myślałem że jest błąd w sterowaniu. Ale niestety nie. Albo była uszkodzona, albo w jakiś sposób ją uszkodziłem, albo... No właśnie:
Studiując notę od tych diod napotkałem pewną ciekawostkę, o której nic więcej w sieci nie udało mi się znaleźć.
Cytat z noty:
"It internal include intelligent digital port data latch and signal reshaping ampli
fication drive circuit. Also include a precision internal oscillator and a 12V voltage programmable constant curr
e-nt control part, effectively ensuring the pixel point light color height consistent."
Pomimo dość pokręconej konstrukcji gramatycznej pierwszego zdania, dowiadujemy się, że dioda odtwarza przebieg sygnału, czyli tworzy od nowa. Przy okazji ktoś kto ma dobry oscyloskop mógłby sprawdzić czy na wyjściu diody czasówka sygnału różni się od tego co przychodzi MCU.
Druga sprawa jest znacznie bardziej ciekawa. Sterownik w diodzie zdaje się posiadać możliwość programowania przy użyciu 12V (coś jakby analogicznego do HV w AVR-ach). Programować można, wnioskując z noty, prąd płynący przez diody. Jak czytamy dalej, ma to umożliwiać zapewne coś w rodzaju wyrównania jasności pikseli. Widocznie struktury R, G, B mogą w poszczególnych diodach jakoś różnić się parametrami i przy tych samych wypełnieniach PWM mogą nieco inaczej świecić. Kalibracja zapewne umożliwia regulację tego, lub taki jest przynajmniej zamysł producenta.