Ja tam studiowałem na tym wydziale w latach 92-97, więc nie wiem jak jest teraz, ale ogólnie mogę polecić AGH.
Mnie się tam fajnie studiowało. Wtedy nie było jeszcze zaocznych magisterskich, tylko inżynierskie, więc i program pewnie był inny.
Zajęcia były sobota-niedziela, a na I roku głownie matematyka i fizyka. Co najlepsze to było 4h wykładu z matematyki, a potem 6h z fizyki,
a za tydzień na odwrót, 6h z matematyki i 4h z fizyki od 8 rano do 20-tej

Po paru godzinach słuchania takiego wykładu już się miało dość,
bo wykładowca w czasie wykładu wprowadzał nowe pojęcia, których jeszcze sobie nie przyswoiłeś (bo i kiedy niby), potem cały czas się już nimi
posługiwał, więc już przy 3-4h wykładu mało kto wiedział o co tu chodziło. No i teraz zależało na kogo się trafi na ćwiczeniach... jeśli na kogoś
takiego co potrafił przy okazji wyjaśnić o co na wykładzie wykładowcy chodziło to dobrze, a jeśli nie... no to pech bo to tylko pogłębiało frustrację z wykładu

Ja akurat miałem to szczęście, że zamieszkiwałem u kol. który był dr matematyki, wiec mi dużo pomógł w tym względzie tym bardziej, że ja po liceum zdążyłem jeszcze
wojsko zaliczyć i policealne, więc miałem na tyle długą przerwę w nauce, że kupę rzeczy zapomniałem (w wojsku z nauk ścisłych trenowałem głownie pompki i bieg po lotnisku... że o bieganiu z holem od stara nie wspomnę). Komuś bezpośrednio po dobrym liceum to nie powinno sprawić trudności.