rafalstauer napisał(a):
A jak wygląda sytuacja gdy robimy sterownik pod konkretnego klienta który ma jakieś tam wymagania. Jest to jedna płytka dostosowana akurat do warunków jakie u klienta występują. Spełnienie tych wymogów jest raczej nierealne.
Jak klientowi leży i go nie zabije to "milcz" i kasuj gościa. Niechaj mu służy.
Ogólnie do tematuRoszczenia klienta: .....to chyba dobrym powiązanym rozwiązaniem jest wykupienie ubezpieczenia OC do działalności gospodarczej.
W przypadku produkcji elektroniki prawdopodobnie okaże się, że ubezpieczycielowi trudno będzie zakwalifikować wspomnianą ew. odpowiedzialność cywilną, co spowoduje że ubezpieczenie oprze się o ogólne warunki takiego ubezpieczenia plus kilka dopisanych akapitów, a te będzie łatwo spełnić (często wynika to z ich niewiedzy o branży ubezpieczanego). Oczywiście trzeba to sprawdzić, bo ja ładnych parę lat tkwiłem w innej branży... jednak OC ratowało tyłek w wielu przypadkach. Tu trzeba pamiętać, że jeśli klient ostatecznie pozywa nas w sądzie o naprawienie szkód, to my mając polisę OC w garści "przypozywamy" ubezpieczyciela. Odtąd sprawa toczy się nie dwustronnie, ale "trójstronnie", bo ubezpieczyciel zrobi wszystko by nie wypłacić odszkodowania, więc nie płynie naszą łódką. Jeśli my WYPEŁNILIŚMY WARUNKI ubezpieczenia to jesteśmy spokojni, bo siły ubezpieczyciela w postaci sztabu prawników dołożą starań by wykazać, że klient jest sam sobie winien, a w przeciwnym wypadku wypłacą klientowi odszkodowanie. Z tym bywa różnie, raz klient wygra, raz przegra - jednak my wychodzimy cało
No, ale przecież chodzi o ochronę własnego interesu. Wiele spraw pada z przyczyn czysto formalnych, a to klient nie potrafi jednoznacznie oszacować szkód, wykazać, że użytkował urządzenie zgodnie z przeznaczeniem, że zastosował wszystkie środki ostrożności itd itd - taki kraj, takie życie. W przypadku ubezpieczenia polecam sprawdzone firmy ubezpieczeniowe, a w zasadzie dwie lub 3 istniejące na rynku od lat. Często ubezpieczają coś czego nie rozumieją, a przy tym są wypłacalni.
"Mini produkcja popierdółek"Produkuj u ryżowców jak większość. Oni wystawią kwit jaki chcesz, a Ty będziesz
importerem,
nie producentem. Oczywiście należy sprawdzić różnice w odpowiedzialności importera od krajowej produkcji w przypadku elektroniki. Nie interesowałem się tym dotychczas, ale uważam że z całą pewnością importerowi łatwiej.. (jedyne co w ciemnogrodzie będziesz ładował to wsad do puszki, co by ryżowce niepotrzebnie kilku milionów sztuk nie zrobili bez Twojej wiedzy
) Jednak jak produkt będzie się dobrze sprzedawał to wcześniej, czy później i tak kupią pełnowartościowy oryginał - niezależnie od ceny i zrobią kopię. Z tym idzie im coraz lepiej i znam przypadki, gdzie po kopii urządzenia zaczynają je rozwijać szybciej i lepiej niż producent oryginał; zabezpieczając "swoje" urządzenia. Swojego czasu kupili jedno z urządzeń warte w ori 25tys E. Dzisiaj kasują za to 250$ dodając klucz USB i płatne tokeny.
W kwestii importu CE (czajna eksport) to z życia wzięte: celnik mówi, by wybrać połowę z przesyłki, która zostaje w RP, a druga wraca do Chin, bo nie spełnia norm. Bo on patrzy na te naklejki i według niego co druga do CE, a co druga China Export. To jak tu żyć ?
Wszystko zależy od celu jaki chce się osiągnąć. Dla satysfakcji produkuj gdzie chcesz i certyfikuj jak chcesz - jeśli Cię stać. Dla korzyści majątkowych weź kalkulator i licz. Od długiego czasu "ogólnie pojmowana ekonomia" sprowadza się do tego, by jak "najtaniej oszukać" (prawo, klienta, ubezpieczyciela ..itd); - nie jak najlepiej produkować.
Dzisiaj klient chce płacić jak za ryż, wymagając przy tym jakości "topowo" wykonanego produktu. Ci którzy wiedzą, że jakość kosztuje płacą za to i nie są bardzo roszczeniowi z natury, ale to mała grupa klientów. Roszczeniowi to Ci, którzy płacą za "G" oczekując nikt nie wie czego.
Domniemam, że w temacie nie mówimy o "wielkiej wynalazczości", na którą rzeczywiście trudno o finanse, a wszystko musi być udokumentowane, certyfikowane, przebadane, odpowiednio zabezpieczone prawnie i kto tam co zechce (choćby sterowniki awionetek
).
Według mnie mowa o puszkach wykonujących jakieś proste zadania - tych małych sterowników pokrywających indywidualne zamówienia (potrzeby klienta), bądź niewielkich grup odbiorców, na które molochy nie tracą czasu.
http://www.mg.gov.pl/NR/rdonlyres/0171C ... P_2008.pdfJak wszędzie i do wszystkiego potrzeba trochę szczęścia i sprzyjających okoliczności. Mam kalkulator taki jak wszyscy i chciałbym poznać wartość kar jakie mi grożą, gdy skonstruuję coś i sprzedam bez tych wszystkich wymaganych 3 i 4ro literowych skrótów.
Jeśli badania mają kosztować +/- 20tys, a kara wynosi 50tys. To: tutaj zacytuję jednego z przedsiębiorców ..." będę robił co chcę, gdzie chcę i jak chcę, a im szybciej zarobię, tym szybciej będzie mnie stać na zapłacenie ew. kary, bo nie mam czasu na przepychanki z urzędami, jeśli przyjdą raz to tylko poproszę, by następnym razem przyszli dopiero, gdy zdołam zarobić"... I tak się to wszystko kręci, a do odważnych świat należy.
Proszę nie traktować mojego postu jako namowę do omijania prawa, czy bezprawnej działalności.Każdy ma swój rozum, honor i sumienie, ale przeważnie też miewa pod ręką kalkulator.
Większość widziała film: "Układ zamknięty" i "Służby specjalne". O czym tu w ogóle mowa...
PS.
Kup sobie firmę ze zwierzyńcem w nazwie - zoo i działaj.
Nie zapomnij odpalić licznika uruchomień (taka moda), który skończy się po okresie gwarancji - z czegoś musisz żyć. Nie dawaj nigdy pełnego gotowca - na aktualizacjach też idzie zarobić...
Możesz walczyć z uzbrojonymi, krwiopijnymi urzędami z kijem w garści, lub skorzystać z broni jaką władają nasi polscy "PSIEdsiębiorcy".
EDIT:
Chyba trochę mnie poniosło, ale nie wykasuję posta, jednak ciśnienie krwi nakazuje mi poczytać lżejsze tematy.
Pa.