Witam

Ostatnio przy piwie z kolegami po fachu, naszło nas na przemyślenia na temat samoświadomości układów elektronicznych.
Wnioski:
1. Jeśli układ po zmontowaniu działa choć teoretycznie nie powinien, będzie on działał poprawnie do czasu kiedy ktoś spojrzy i powie "to nie powinno działać"
2. W układzie scalonym znajduje się "dym" powodujący działanie układu. Jeśli "dym" uleci układ przestanie działać

Czy macie podobne przemyślenia? Zapraszam do dyskusji.

_________________
"Actum ne agas!"

Teoria z dymem ma sens, bardzo mi się podoba!

_________________
Migracja z punktu B do punktu C
Pozdrawiam

Tak. leci elektron, popchnie z kila tysięcy bramek. przeleci przez strukturę analogową, wytworzy ciepło iii wiadomo że układ żyje. Pozbawiony ładunku elektrycznego śpi.
Tak u mnie wygląda ezopomiczne przemyślenie nad sensem zasilania z pozoru martwej materii ...bynajmniej przy herbacie.