Dzisiaj chciałem się pochwalić moim pierwszym, poważniejszym projektem na AVR.
Powstał on jakiś rok temu, będąc praktycznym sprawdzianem umiejętności nabytych podczas zabawy z mikrokontrolerami.
Sama elektronika nie jest dla mnie niczym nowym. Od lat bawiłem się lutownicą, jednak wcześniej składałem głównie układy analogowe, opierając się na cudzych opracowaniach.
Pomysł tego urządzenia zrodził się jakiś czas wcześniej, gdy na Allegro udało mi się za grosze kupić zdekompletowany telefon RWT. Wewnątrz brakowało prawie wszystkiego, nie zachował się nawet dzwonek, który musiałem dokupić osobno. Obudowa na szczęście przetrwała do naszych czasów w stanie nienaruszonym. Przywracanie tego zabytku do stanu pierwotnego mijało się z celem, więc postanowiłem przerobić go na "komórkę", przy minimalnej ingerencji w wygląd zewnętrzny.
Od ukonstytuowania pomysłu do jego realizacji minął niecały rok. Głównie dlatego, że prace posuwały się ze znacznymi przerwami. Przez sporą część tego czasu układ miał formę prowizorki na pająku i kilku płytkach stykowych. Dopiero po jakimś czasie znalazłem czas na wytrawienie płytki i wmontowanie jej do obudowy.
Co znajduje się wewnątrz?
Sercem układu jest ATmega 328. Układ przez UART komunikuje się ze starym modułem GSM Motorola D15, zdemontowanym bodajże ze starej instalacji alarmowej. MCU odczytuje numery wykręcane na oryginalnej tarczy impulsowej. Elektromechaniczny dzwonek został przewinięty, dzięki czemu może pracować na napięciu kilku woltów. Steruje nim półmostek H. Źródłem zasilania jest akumulatorek li-pol 3,7V. Telefon można ładować standardową ładowarką mini USB. Ładowaniem steruje układ MCP73831T, sam akumulatorek posiada także własne zabezpieczenia przed zwarciem, przeładowaniem i głębokim rozładowaniem. Ja na wszelki wypadek jednak dodałem jeszcze dwa bezpieczniki: w obwodzie baterii i ładowarki. Oryginalny mikrofon węglowy został zastąpiony pojemnościowym, pozostawiłem jednak oryginalną słuchawkę.
Niestety nie obeszło się bez drobnych niedociągnięć. Moduł D15 niestety nie bardzo nadaje się do obsługi połączeń dźwiękowych z uwagi na brak różnicowego wejścia i wyjścia. Interfejs audio składa się jedynie z trzech pinów: AGND, MIC i SPK. Wysterowanie słuchawki wymagało zastosowania wtórnika emiterowego, a jego praca jest delikatnie zakłócana przez pracujący moduł. Tak więc w trakcie rozmowy, w tle słychać delikatne "tykanie". Co prawda ten problem spotyka się też czasem w fabrycznych telefonach, ale tutaj jest bardziej intensywny. Niemniej nie przeszkadza to bardzo i można za jego pomocą rozmawiać.
Gdybym za jakiś czas robił kolejną wersję, pewnie kilka rzeczy zrobiłbym inaczej. Przede wszystkim zastosowałbym nowocześniejszy moduł z różnicowym interfejsem audio i kontrolerem ładowania baterii. Może za jakiś czas faktycznie zabiorę się za taki projekt.